Yerba mate
Ostatnio zadajecie mi pytania odnoszące się do tego, co
publikuję na moim Instagramie. Oczywiście cieszy mnie to, że zaglądacie na mój
profil i chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o mnie, o moim stylu życia itp. –
serdecznie Was zachęcam do zadawania mi pytań. ;)
No dobrze, ale wróćmy do tematu dzisiejszego posta, a więc do mojego
„wsparcia”. Na kilku zdjęciach na moim Ig pojawiło się naczynie z metalową
rurką, wypełnione liściastym napojem. Otóż, moi kochani, było to YERBA MATE, a
więc popularny w Ameryce Południowej napój.
Możecie sobie pomyśleć: „No dobrze. Ona to pije i mówi, że
to jej wsparcie, ale co to tak naprawdę jest?”. I dlatego postanowiłam się z
Wami podzielić pewnymi informacjami – można rzec, że prosto z ulotki. ;)
Okay. No to, co to właściwie jest to yerba mate?
To naturalne źródło energii. Susz z pociętych listków i
drobnych gałązek krzewu Ilex paraguariensis nazywany jest Zielonym Złotem
Indian. Ludzie z plemienia Guarani jeszcze w czasach prekolumbijskich odkryli
właściwości yerba mate, którą redukowali zmęczenie, rozjaśniali umysł oraz
zmniejszali odczucie głodu. Co ciekawe, w Ameryce Południowej około 30%
populacji regularnie pija yerba mate i to w ilości – uwaga – nawet do 1 litra
naparu dziennie!!
Musicie wiedzieć, że picie yerba mate nie może być nudne ze
względu na różne jej rodzaje. Susz pochodzi w każdym wypadku z tej samej
rośliny, ale różni się miejscem uprawy (inaczej smakują liście dojrzewające w
wilgotnym półcieniu niż te rosnące w pełnym słońcu), sposobem przetwarzania i
przechowywania suszu (suszenie powietrzem lub dymem), stosunkiem zawartości
pokruszonych listków, gałązek i pyłu suszu, rodzajem i ilością dodatków (ziół,
suszonych owoców).
Od dłuższego czasu pijałam jedynie susze pochodzenia argentyńskiego i
paragwajskiego, jednak niedawno natknęłam się na dostępną już na naszym rynku
brazylijską Mate Green. Czym ona się różni od pozostałych? Jest to susz z
dużych, dojrzewających w idealnych warunkach liści pociętych na kawałeczki z
niewielką zawartością drobnych gałązek (tylko do 5%). Liście są suszone ciepłym
powietrzem, dzięki czemu zachowują swój zielony kolor i są pozbawione dymnego
posmaku, który dla niektórych osób jest po prostu zbyt ostry.
Niejednokrotnie powtarzałam, powtarzam i zapewne nadal będę w przyszłości
powtarzać, iż yerba mate to moje wsparcie. Daje bowiem wielką dawkę energii
(także pozytywnej), która przydaje się m.in. przy natłoku nauki, kiedy doba
wydaje się być zbyt krótka. Zdecydowanie wybieram wypicie yerba mate aniżeli
zażycie tabletki typu Sesja, o RedBullach i innych świństwach nie wspominając.
No dobrze, ale może spojrzyjmy trochę bardziej dogłębnie na to Zielone Złoto
Indian. Skąd bierze się ta moc? Otóż w yerba mate działają trzy alkaloidy:
kofeina (zawarta w kawie), teobromina (zawarta w czekoladzie) oraz teofilina
(zawarta w herbacie). Dlatego często mówię moim znajomym, kiedy pytają mnie, co
to jest ta yerba, że to najprościej mówiąc połączenie kawy, herbaty i
czekolady. Teraz rozumiecie już dlaczego? :D
Wplećmy może jeszcze trochę chemii do tego posta. ;) Yerba mate zaparzona w
tradycyjny sposób zawiera mniej więcej 165 mg kofeiny – dla porównania
standardowa „mała czarna” zawiera około 40–50 mg kofeiny. Ponadto yerba mate
obfituje w wartości odżywcze. Stanowi bogate źródło witamin: A, B, C, E.
Dodatkowo zawiera 9 podstawowych minerałów i 15 aminokwasów.
Do zidentyfikowanych w liściach yerba mate związków, zalicza
się między innymi: kofeina, kwas chlorogenowy, chlorofil, cholina, kwas
nikotynowy, kwas pantotenowy, rutyna, tanina, teobromina, teofilina, kwas
urosolowy. Po krótce – związki te działają przeciwnowotworowo,
przeciwbakteryjnie, przeciwcukrzycowe, przeciw zmęczeniu, pobudzająco,
rozszerzająco na naczynia krwionośne, moczopędnie, żółciopędnie, przeciwarytmiczne,
przeciwwrzodowe, rozluźniające mięśnie, przeciw zapaleniu stawów. Są
przeciwutleniaczami. Korzystne także w chorobie Alzheimera.
Moja przygoda z yerba mate zaczęła się już dobrych kilka lat temu. Susz kupuję
przez internet, od zaufanego dostawcy. Tykwy czy bombille także zamawiam przez
internet. Osobiście polecam zakup kilku różnych bombilli, jeśli chcecie
popróbować różnych rodzajów suszu, ponieważ do tych o większym stopniu
rozdrobnienia, potrzebna będzie bombilla o mniejszym sitku. Co do tykwy… Ja mam
jednak sentyment do ceramicznych naczyń i to głównie z nich korzystam przy
robieniu naparu.
Pytacie mnie, czy polecam jakieś rodzaje yerba mate? Moi drodzy, ja obecnie mam
u siebie na stanie 12 rodzajów – od ziołowych, przez mocne, aż po owocowe. Do
moich ulubionych z pewnością należy El Pajaro – paragwajska. Niemniej jednak,
co trochę testuję coś nowego i Wam też na początku polecam zakup mniejszych
ilości, ale więcej rodzajów – w ten sposób prędzej znajdziecie coś dla siebie.
:) Pytacie także, czy yerba mate jest dla każdego? Cóż. Oczywiście spróbować
może każdy, aczkolwiek na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Jeśli nie
lubicie ziołowych herbatek, herbatek „fusiastych”, to prawdopodobieństwo, że
zakochacie się w yerba mate, nie jest zbyt wielkie. Ale też fakt, że szalejecie
za herbatkami ziołowymi nie równa się z tym, że polubicie Zielone Złoto Indian.
Skąd wiem? W mojej rodzinie kilka osób lubi ziółka, ale po spróbowaniu yerba
mate tylko się skrzywili i powiedzieli, żebym czym prędzej od nich to świństwo
zabrała. Wniosek? Nie spróbujecie, to się nie dowiecie. ;p
Początkującym nie polecam picia większych ilości aniżeli 1 naczynie naparu
dziennie. Chodzi o to, że każdy organizm się różni i nie można przewidzieć jak
dana osoba zareaguje. Najlepiej wprowadzać yerba mate do swojej diety
STOPNIOWO.
Jednak muszę przyznać, że picie yerba mate staje się w
naszym kraju coraz popularniejsze, bo na studiach poznałam kilka osób, które –
ku mojemu zdziwieniu – nie tylko znają ten susz, ale także go pijają. Na mnie
yerba ma działanie nie tylko pobudzające, ale też – a może przede wszystkim –
poprawiające nastrój, rozweselające. Mój kolega śmiał się ostatnio, że nie wie,
dlaczego yerba jest w stu procentach legalna. ;p
A, jeszcze jedno – jeśli pijecie nowy rodzaj mate – nigdy
nie róbcie tego po godzinie 16, bo możecie potem nie zasnąć przez ponad pół
nocy.
Komentarze
Prześlij komentarz