Autorytet
Kilka razy zostałam zapytana o
moje życiowe autorytety. Owszem, mam takich kilka. Należy do nich między innymi
hiszpański producent muzyczny, twórca akcji Ve a Por Tus Sueños, były
bramkarz Celty Vigo i FC Barcelony – José Manuel „Wahin” Pinto. Szanuję go za
to, jakim jest pozytywnym człowiekiem. I za to samo uwielbiam Daniego Alvesa
(piłkarz Juventusu Turyn, były zawodnik FC Barcelony, Sevilli), który potrafi
przekazać niesamowitą ilość pozytywnej energii niemalże w każdej chwili. I to
by było na tyle, jeśli chodzi o moje „piłkarskie autorytety”.
Jednak to nie koniec autorytetów
w ogóle. Zatem kto jeszcze? Nie zadziwię Cię chyba (jeśli tylko zaglądasz na
mojego Ig), gdy piszę, że jest nim Anna Lewandowska. Dlaczego? Po pierwsze
dlatego, że mimo tego, co już osiągnęła, co ma, to ona nadal się rozwija,
doszkala. Jest tez bardzo pozytywną postacią, która się nie wywyższa. Oferuje
nam coraz więcej informacji i swoich produktów (co niektórzy pewnie mają jej za
złe), które motywują (przynajmniej mnie) do działania. Jestem już chyba
uzależniona od jej bloga healthy plan by Ann. No to co?
Pewnie myślisz sobie, że pewnie następny mój autorytet to Ewa Chodakowska? NIE.
Moim autorytetem jest Marita Sürma,
znana jako DEYNN. Zdziwiona? No widzisz. Marita ujmuje mnie kilkoma rzeczami.
Po pierwsze jej przemiana pokazuje, że każda z nas może tak wspaniale wyglądać.
Bo jeśli jej się udało, to dlaczego nie mogłoby się to udać też mnie? Widać, że
jest silną, charakterną kobietą i to też dlatego tak mi przykro, kiedy ludzie
niesłusznie ją oceniają, krytykują, obrażają… Czuję się wtedy niefajnie, bo
widzę między mną i Deynn trochę podobieństw. Maritka ma silną wolę i zaparła
się, by osiągnąć swój cel, a ja życzę jej wszystkiego najlepszego.
Ostatni tutaj pojawi się Daniel
Majewski. Za co? Za to, że jest, jaki jest i robi to, co robi. Nie chodzi tu
już nawet o to, jak pracuje nad swoim ciałem, jak przykłada się do pracy, do
spełniania marzeń. Realizuje się. Ale przede wszystkim zarówno on, jak i jego
narzeczona są zwykłymi, prostymi ludźmi, którzy nie lubią owijać w bawełnę i
nie cackają się ze słownictwem. Są po prostu ludzcy.
Wiesz, co łączy tych wszystkich
ludzi, których wymieniłam? To, że są szczęśliwi. Realizują się w tym, co robią
i nie poddają się, gdy na ich drodze pojawiają się przeciwności. Są silni i
właśnie tym mi imponują! :D
Poruszyłaś kwestię, która jest dla mnie bardzo ważna a mianowicie samorealizacja.. Myślę że robiąc coś, czego nie cierpimy, nie można się samorealizować. Człowiek wtedy marnuje jedynie czas i życie, męcząc się np. w pracy, której nie lubi.. Niestety na ogół jestem osobą, która przy przeciwnościach losu potrzebuje bardzo dużo wsparcia.. Ale dzięki najbliższym mam siłę, by się nie poddawać i tego się trzymam :-) bo właśnie tego uczę się od ludzi, którzy mi imponują
OdpowiedzUsuńI właśnie o to chyba chodzi, żeby mieć w życiu jakieś punkty odniesienia, kogoś, kto zasadzi nam przysłowiowego kopa w tyłek. ;)
UsuńNapisałabyś post o tym jak wyrobić kartę kibica FcBarcelony? Procedury, korzyści z jej posiadania, czas oczekiwania, opis otrzymanych rzeczy itp.
OdpowiedzUsuńWedle życzenia - post już na blogu :)
Usuń